czwartek, 18 czerwca 2009

"W świecie Jane Austen"

(org. Lost in Austen)
reż. Dan Zeff
Wielka Brytania 2008

Pierwsze wrażenie: pomieszanie z poplątaniem, zwłaszcza dwa ostatnie odcinki. Ale i tak serial przyjemnie się oglądało. Strona wizualna przepiękna, dopracowane stroje i wnętrza (Bennetowie nie mieszkają już w chlewie, jak w "Dumie i uprzedzeniu" 2005), no i wspaniałe Pemberley!


Na początku spodobał mi się lekki i dowcipny klimat (plus kilka smaczków w rodzaju paracetamolu i błyszczyka). Zmiany w fabule są zaskakujące, ale i ciekawie przeprowadzone. Zachowanie Darcy'ego - jeszcze bardziej nieuprzejme niż w oryginale - sprawia, że nawet współczesna dziewczyna uważa go za aroganckiego bufona. Naprawdę bardzo mi się podobało jak go przedstawili, wręcz czułam do niego niechęć, wespół z bohaterką (a przecież obie go ubóstwiałyśmy, odkąd skończyłyśmy 12 lat!).

Wickham cudowny (wg mnie najlepszy ze wszystkich ekranowych Wickhamów), a jego prawdziwa historia wzruszająca. Naprawdę miałam nadzieję, że nadęty Darcy zostanie z Caroliną, a Amanda zakocha się w George'u (ale chyba właśnie o to chodziło, w końcu w książce podobne uczucia towarzyszą Lizzy - a żadna "poważna" ekranizacja tak dobitnie tego nie oddaje). W ogóle to liczyłam, że serial do samego końca będzie takim "odkrywaniem prawdy" o bohaterach; na pewno ze zmienionym zakończeniem, ale przynajmniej w całości spójny treściowo. W końcu nawet dziwactwa typu ślub Jane dało by się uzasadnić, byle by scenarzyści byli konsekwentni.

A tu nagle trach! Ślub Collinsów anulowany, Bingley na powrót porządnym obywatelem, Darcy zrywa zaręczyny z Caroliną... Brokowało jeszcze, żeby Charlotta wróciła z Afryki. To po co było to wszystko wprowadzać, żeby potem w ostatnim odcinku odkręcać? Plus kilka absolutnie bezsensownych epizodów, typu Wickham kupujący suknię Amandzie, czy pojedynek pana Benneta z Bingleyem. Jakby na siłę wciśnięty jest powrót Lizzy - a niechby sobie już siedziała w tej współczesności (w ślicznej fryzurce zresztą; notabene fajnie by było zobaczyć w jakimś innym serialu jak sobie tam radziła).

Podsumowując - koncept dobry, wykonanie niezłe, ale zabrakło konsekwencji. Całość wygląda tak, jakby twórcy przestraszyli się swoich pomysłów i postanowili je wycofać. Na osłodę pozostaje mokra koszula - płakałam ze śmiechu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz