wtorek, 23 marca 2010

Wiedeńskie pałace, cz. 2

Niezwykle interesująca była druga ekspozycja w Hofburgu, tak zwane Sisi Museum. Znalazły się tam pamiątki po słynnej cesarzowej: zarówno przedmioty do niej należące, takie jak parasolka czy rękawiczki, jak również rekonstrukcje biżuterii i strojów, które znamy z portretów i fotografii. Przy okazji można się było zapoznać także z jej twórczością poetycką, w której dominują pesymistyczne utwory inspirowane własnymi doświadczeniami i liryką Heinego, na przykład:
Ach, po cóż ścieżkę opuściłam,
która mnie wiodła ku wolności,
na drogę po cóż, ach, zbłądziłam
szeroką drogę mej próżności.
albo:
Jam mewa, mnie nie trzyma
żaden brzeg ni kraina.

Cennym uzupełnieniem wystawy był komentarz lektora, z którego można się było dowiedzieć m.in. tego, jak Elżbieta się odżywiała i jakich kosmetyków używała - oprócz kremu z płatków róży i maseczki z truskawek, były wśród nich takie wynalazki, jak maseczka z surowej cielęciny (!). Natomiast dieta cesarzowej - najwyraźniej skuteczna, gdyż Sisi miała zaledwie 51 cm w talii - zakładała częste głodówki, ewentualnie spożywanie tylko napojów: mleka, soku z pomarańczy i bulionu.

Na stronie internetowej pałacu można obejrzeć zdjęcia niektórych eksponatów, jak również odbyć wirtualną wycieczkę po muzeum (a jak ktoś chce, to nawet komentarz lektora da się ściągnąć, i to po polsku).

Ostatnią częścią wycieczki po Hofburgu były Kaiserappatements, czyli wspaniałe apartamenty cesarskie z zachowanym oryginalnym umeblowaniem. Zapamiętałam przede wszystkim gabinet Franciszka Józefa z wielkim portretem żony ustawionym tuż przy biurku, i drugim podobnym na ścianie. Cesarz spędzał w tym pokoju całe dnie, od piątej rano do późnego popołudnia, a zatem wiszące wszędzie wokół portrety rodzinne zastępowały mu rzeczywisty kontakt z bliskimi (widywał ich zwykle tylko podczas kolacji).

Elżbieta dla odmiany w swoim ulubionym pokoju otaczała się portretami jej "mistrza" duchowego, Heinricha Heinego, budząc powszechne oburzenie. Kolejną sensację stanowiły przyrządy do ćwiczeń gimnastycznych (drabinki i drążek), z których cesarzowa codziennie intensywnie korzystała. Novum była także łazienka ze spłukiwaną "angielską" toaletą. Sypialnie małżonkowie posiadali oddzielne, jednak ich apartamenty sąsiadowały ze sobą - cesarz mógł udać się do pokojów Sisi, uprzedzając ją (i służbę) o tym poprzez naciśnięcie sprytnie ukrytego dzwonka. Inna sprawa, że nie zawsze był wpuszczany do środka.

Kaiserappartements także można zwiedzić wirtualnie na stronie pałacu.

1 komentarz:

  1. Bardzo bym chciała sama zobaczyć te wszystkie wystawy i cuda. Może kiedyś się uda ;)

    Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń