poniedziałek, 22 marca 2010

Wiedeńskie pałace, cz. 1

Sporo czytałam o Wiedniu i jego przepychu, ale muszę przyznać, że i tak mnie oszołomił. Tydzień to zdecydowanie za mało, żeby nacieszyć się tym przepięknym miastem, ale postanowiłam przynajmniej dokładnie zwiedzić największe atrakcje. Przede wszystkim pragnęłam zobaczyć pałace: Hofburg, Schönbrunn i Belvedere.

Pałac zimowy, Hofburg, jest największy - składa się na niego osiemnaście skrzydeł, pochodzących z różnych okresów (był rozbudowywany od XIII do początku XX wieku) i z tego powodu jest nazywany "labiryntem Habsburgów". Rzeczywiście, trudno tam odnaleźć porządek, zarówno patrząc na niego z zewnątrz, jak i spacerując po wnętrzu - co jednak nie ujmuje mu uroku. Na zdjęciu ledwie drobny fragment całości.


Bilet obejmował trzy wystawy: Silberkammer, Sisi Museum oraz Kaiserappartements. Niestety, tylko pierwszą z nich można było fotografować, dlatego przy pozostałych ograniczę się do odsyłaczy.


Silberkammer (Srebrna Komnata) to ekspozycja cesarskich zastaw stołowych, sztućców i naczyń. Przepiękne zbiory opatrzone są niezwykle interesującym komentarzem w audio-przewodniku. Można się z niego dowiedzieć na przykład, że w pałacu na co dzień używano srebrnej zastawy, porcelana była bowiem długo przeznaczona tylko do deserów. Reprezentacyjną zastawę (na 140 osób!) stanowiły natomiast naczynia ze srebra powlekanego złotem.

Istniał także specjalny sposób składania serwetek "po cesarsku" - zresztą, do dziś stosowany, jeśli do posiłku zasiadają koronowane głowy. Podobno jego tajemnicę znają obecnie tylko dwie osoby. Efekt jest widoczny obok (może komuś się uda odtworzyć cały proces?). W powstałych kieszonkach umieszczano rogaliki, austriacki przysmak, który za sprawą Marii Antoniny trafił potem do Francji i zyskał sobie na całym świecie sławę jako
croissant.

Dalej można było obejrzeć m.in. zestaw pater po rozłożeniu zajmujący 30 m, talerze z wizerunkami ruin sześćdziesięciu należących do Habsburgów zamków, czy prywatny zestaw sztućców Marii Teresy (kolejna ciekawostka: do końca XVIII w. nie produkowano kompletów sztućców - używano osobistych zestawów, które można było zapakować w kasetkę i zabrać ze sobą).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz